wtorek, 25 lutego 2014

Ślepy Los 1/5

Beta: Tayla :*


Hatake przyglądał się dyskretnie siedzącemu obok mężczyźnie, którego gładkie oblicze nie wyrażało żadnych emocji. Inni ludzie z pewnością byliby zdenerwowani czekającym ich spotkaniem. Ten jednak, zachowywał się tak, jakby miało to być jakieś nic nieznaczące wydarzenie. Musiał przyznać, że mimowolnie poczuł respekt, do młodszego od siebie o pięć lat, Uchihy. Aż trudno uwierzyć, że w tym wieku zaszedł tak daleko, a dzisiejszego dnia miał możliwość dotarcia na sam szczyt. O ile oczywiście, zostanie zaakceptowany jako nowy prezes Namikaze Group. Kakashi, znając jednak panicza Naruto, nie miał wątpliwości, że tak się stanie.
Myśli bezwiednie powędrowały mu w stronę obecnego pracodawcy. Chłopak dziesięć lat od niego młodszy, był dla niego niczym syn. Poznał go rozpoczynając pracę dla jego ojca, tuż po skończeniu studiów. W pierwszej chwili został oczarowany przez mniejszą wersję swojego nowego szefa. Naruto był żywym srebrem, którego pogoda ducha podbijała serca. Jego charakter nie uległ zmianie, nawet w obliczu tragedii, która go spotkała. Kakashi zdawał sobie sprawę z tego, że nie jeden w jego sytuacji by się załamał, jednak on nie stracił nic z radosnego usposobienia.
Prawdę powiedziawszy, wypadek sprzed sześciu miesięcy, w którym zginęli rodzice Namikaze, a on został ranny, potraktował jako coś oczywistego w życiu. Hatake do tej pory pamiętał słowa wypowiedziane tydzień po pogrzebie. Chyba nigdy ich nie zapomni. W tamtym momencie zrozumiał, że mimo swojego młodego wieku, Naruto posiada wyjątkową mądrość. Stało się to w chwili, gdy bojąc się o stan psychiczny panicza, namawiał go do zatrudnienia kogoś, kto będzie dla niego towarzyszem i powiernikiem. Namikaze powiedział wtedy, że owszem zastanowi się nad tą propozycją, aczkolwiek nie, bo potrzebuje, ale dla spokoju ducha przyjaciół, którzy się o niego martwią. On sam był pewien, że miliony ludzi przed nim, spotkał gorszy los i to im należy współczuć. Nie winił nikogo, nie uskarżał się na przeznaczenie, które odebrało mu zdrowie i rodzinę. Wręcz przeciwnie, chciał celebrować wszystkie dobre chwile, które przeżył ze swoimi bliskimi, dziękując za to, że mógł ich mieć tak długo przy sobie.
Niedługo później, u boku Naruto, pojawił się Iruka. Mężczyzna, oficjalnie zatrudniony jako asystent chłopaka, zburzył uporządkowany świat adwokata rodziny Namikaze. Hatake nigdy nie zapomni chwili, w której pierwszy raz go zobaczył.
Od wczesnych lat młodzieńczych wiedział, że jest gejem, ale nigdy tak naprawdę nie był zakochany. Do chwili, gdy poznał Umino. To była miłość od pierwszego wejrzenia, przynajmniej z jego strony. Zdawał sobie sprawę z tego, że mężczyzna nie jest nim zainteresowany, co napawało go rozpaczą. Nawet teraz, siedząc na tylnim siedzeniu limuzyny, jadąc w kierunku rezydencji ich pracodawcy, nie mógł opanować zdenerwowania, wiedząc, że niedługo będzie mu dane ponownie ujrzeć Umino.
Nie zdając sobie sprawy z tego co robi, poluźnił krawat. Dopiero potępiające spojrzenie towarzysza uświadomiło mu, że to co robi jest nie na miejscu. Niezwłocznie zacisnął węzeł pod szyją i bez słowa odwrócił twarz w stronę okna, skupiając się na mijanych krajobrazach.
Sasuke mimo umiejętności ukrywania swoich emocji, nie mógł powstrzymać wyrazu niesmaku, gdy spostrzegł niestosowne zachowanie Kakashiego. To potwierdzało jego teorię wyższości biznesmenów nad adwokatami. On nigdy nie zachowałby się tak swobodnie, aby poluźnić krawat w obecności współpracownika. Prawdą było też, że nie przepadał za siedzącym obok mężczyzną. Zresztą nie było obecnie w jego życiu miejsca na przyjaźnie. Mimowolnie przed oczyma stanął mu obraz starszego brata, przez co zacisnął pięści. Zemsta. Musi pamiętać, że to ona jest siłą napędową wszystkich tych działań. To ona uczyniła go twardym i doprowadziła do miejsca, w którym obecnie się znajduje. Dzisiejszy dzień miał go przybliżyć do upragnionego celu, co bezwiednie przywoływało niechciane wspomnienia.
Opanować emocje - tylko to się liczyło. Nie mógł pozwolić, aby zaprzepaścić taką szansę. Już niedługo będzie mógł dać nauczkę swemu ojcu. Właśnie dlatego musiał stanąć na czele Namikaze Group, jedynej korporacji, której potęga mogła zniszczyć firmę jego rodziny. Długo na to czekał. Od dwunastu lat żył tylko tym, a teraz marzenia były na wyciągnięcie ręki. Jedyne co musiał zrobić, to przekonać jakiegoś paniczyka, że jest odpowiednim kandydatem na to stanowisko.
Nie martwił się, że mu się nie powiedzie. Niemal wszyscy udziałowcy wybrali go jednomyślnie, brakowało tylko podpisu potomka rodu Namikaze, który miał w swoim ręku pakiet kontrolny akcji. Z jakiegoś jednak powodu, chłopak nie stawił się na zebraniu rady nadzorczej, przez co Uchiha, osobiście musiał zabiegać o to, aby uzyskać od niego pełnomocnictwo i poparcie. Trochę go to zdziwiło, biorąc pod uwagę fakt, że korporacja po śmierci poprzedniego prezesa, od pół roku nie wyznaczyła żadnego następcy. Do tej pory, wszystkie powinności zarządcy firmą, spełniał siedzący obok prawnik, jako reprezentant rodziny założycieli. Prawda jednak była taka, że po prostu nie mogli znaleźć odpowiedniego kandydata. I w tym momencie wkraczał on. Nadszedł czas na realizację własnych celów, których nie zamierzał stracić. Obiecał sobie, że nie okaże pogardy w stosunku do syna nieżyjącego prezesa, który zdecydował się nie przyjmować stanowiska ojca, a powierzyć go obcej osobie. Sam nie potrafił tego zrozumieć, bo on nigdy by tak nie postąpił. Wręcz nienawidził ludzi, prowadzących życie próżniaków, żerujących na rodzinnej fortunie. Nie wątpił, że tak właśnie jest w przypadku tego całego Naruto, który, z tego co słyszał, ukończył już studia. Więc według Sasuke był na tyle dorosły, aby przejąć swoją firmę. Tak się jednak nie stało. Utwierdziło go to w przekonaniu, że ma do czynienia z kolejnym głupim młodym człowiekiem, którego jedynym celem życiowym jest dobra zabawa. Fakt, że nigdy nie słyszał nic na ten temat, wcale nie zmienił jego opinii. Przecież on się nigdy nie mylił.
W życiu popełnił tylko jeden błąd, który kosztował go wszystko, co było dla niego ważne. Stało się to w ostatniej klasie liceum. Uczęszczał wtedy do elitarnej szkoły z internatem. Na kilka dni przed końcem roku szkolnego, został przyłapany przez jednego z nauczycieli z innym chłopakiem w sytuacji bardzo intymnej. Informacja ta niezwykle szybko dotarła do jego rodziny. Za sprawą życzliwych ludzi, ojciec Sasuke dowiedział się, że jest gejem, co było tylko w połowie prawdą, ponieważ był biseksualny. Ale o tym, Fugaku, już wiedzieć nie musiał.
Gdy powrócił do swojego domu po zakończeniu ogólniaka, czekały już na niego dwie walizki, zawierające osobiste rzeczy oraz dokument stwierdzający wykluczenie z rejestrów rodziny Uchiha. Tak po prostu, jakby był nikim. Oczywiście nie obeszło się bez awantury, podczas której jego „ukochany” starszy brat nie wsparł go w żaden sposób, co najbardziej go zabolało. Przed odejściem z domu przyrzekł ojcu, że zniszczy jedyną rzecz, na której tak naprawdę zależy Fugaku, jego firmę. Teraz, po tych długich dwunastu latach, był bliski spełnienia swojej groźby.
Przez cały ten czas ciężko pracował, aby zrealizować swój cel. Skończył studia, pracując w międzyczasie na dwa, a nawet trzy etaty, jednocześnie będąc najlepszym absolwentem na roku. Zaraz po obronie dyplomu, rozpoczął pracę w korporacji Namikaze. Błyskawicznie piął się po szczeblach kariery. Podziwiany przez współpracowników, doceniany przez przełożonych, dotarł do momentu, w którym mógł stanąć na czele firmy, co byłoby milowym krokiem w dokonaniu zaplanowanej zemsty. Już od dawna miał opracowany plan przejęcia firmy ojca, a teraz w końcu będzie miał możliwość zrealizowania go i uwolnienia się od dławiącej nienawiści.

Kilkanaście minut później czarna limuzyna zatrzymała się przed wejściem do olbrzymiej posiadłości, wyglądem przypominającej średniowieczny zamek. Mury z dużego szarego kamienia, dwie wieżyczki po obu stronach budowli i pnący się po ścianach bluszcz, był dopełnieniem tego wizerunku. Drzwi otworzył im ubrany w czarną liberię lokaj, którego tatuaż na czole, zdecydowanie nie były standardem, wśród ludzi pracujących w jego zawodzie.

Zapraszam, panicz oczekuje panów w bibliotece – odezwał się matowym głosem, wpuszczając ich do środka.
Jak się dziś czuje? – spytał Kakashi, podążając w ślad za służącym.
Panicz, jak zwykle, jest w wyśmienitym humorze – oznajmił spokojnie mężczyzna.

Krótka wymiana zdań pomiędzy tą dwójką, nie uszła uwadze trzeciemu z mężczyzn, który skrzywił się cynicznie. To, co usłyszał potwierdziło przekonanie, że będzie miał do czynienia z lekkoduchem. Któż inny byłby w dobrym nastroju w sytuacji, gdy całkiem niedawno został sierotą?
Lokaj wprowadził ich do przestronnego gabinetu, pełniącego również funkcję biblioteki. Sasuke od razu zwrócił uwagę na siedzącego przy biurku mężczyznę. Tylko lata praktyki w ukrywaniu własnych emocji sprawiły, że nie drgnął mu żaden mięsień twarzy. On sam jednak czuł, jakby trafił w niego grom z jasnego nieba.
Przed sobą ujrzał ideał. Naruto był po prostu najseksowniejszą osobą jaką kiedykolwiek widział, wliczając w to kobiety. Jedyną skazą na jego urodzie były delikatne blizny na obu policzkach, przypominające nieco lisie wąsy. Blond włosy i niesamowicie błękitne tęczówki sprawiały, że mimowolnie zapragnął, aby te oczy spojrzały wprost w jego własne, co jednak się nie stało. Zamiast tego chłopak spoglądał na drzwi, jakby oczekiwał kogoś jeszcze.

Panowie Hatake i Uchiha – oznajmił lokaj, wprowadzając gości do pomieszczenia.
Dziękuję, Gaara. – Służący ukłonił się lekko, po czym wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Proszę usiąść – usłyszał Sasuke. Niechętnie przeniósł wzrok na stojącego za Naruto bruneta, wskazującego im ruchem ręki dwa skórzane fotele, znajdujące się przy dębowym biurku.
Zaniedbujesz mnie ostatnio, Kakashi – przemówił dźwięcznym głosem Namikaze, gdy zajęli swoje miejsca.
Wybacz, Naruto. Obiecuję, że gdy stanowisko prezesa zostanie już objęte, będę miał więcej czasu by cię odwiedzać.
Trzymam cię za słowo. Razem z Iruką będziemy niecierpliwie czekać – powiedział – A teraz może przedstawisz mi swojego towarzysza?
Jestem Sasuke Uchiha, miło mi poznać, panie Namikaze. – Podszedł bliżej, jednocześnie wyciągając rękę w stronę rozmówcy.
Mi również. Tak jak się pan domyśla jestem Naruto Namikaze – przedstawił się z uśmiechem. Jednak gest powitania został zignorowany, a wzrok chłopaka spoczywał gdzieś w okolicy klatki piersiowej czarnowłosego.
Naruto, dłoń – chrząknął Iruka.
Proszę wybaczyć – zreflektował się natychmiast, wyciągając rękę przed siebie.

Dopiero w tym momencie Sasuke zrozumiał, że popełnił faux pas, gdyż blondyn był niewidomy. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuł się zmieszany. Co więcej, Naruto siedział na czymś, co niewątpliwie było wózkiem inwalidzkim. Zauważył to jednak zbyt późno.

Miałem o wiele więcej szczęścia niż moi rodzice ale i dla mnie, ten wypadek, nie skończył się najlepiej – odezwał się blondyn, jakby czytając w jego myślach.
Proszę mi wybaczyć, nie miałem pojęcia – otrząsnął się szybko ze zdumienia, znów przyjmując obojętną pozę.
Nic nie szkodzi. Fakt, że ja też byłem w samochodzie został utajniony przed prasą. Nie chciałem rozgłosu, a w firmie tylko Kakashi wie o sytuacji - jako mój prawnik. Na szczęście nie jest tak źle, jak sądzono na początku i właściwie mógłbym już się poruszać o kulach. Niestety, stojący obok mnie pan Umino dość skutecznie mi w tym przeszkadza – westchnął teatralnie blondyn.
To dla dobra panicza – wytknął bez skrępowania szatyn.
Tak, wiem. Powtarzasz mi to do znudzenia. Ale i tak, jak nie ma w pobliżu tego Cerbera, wymykam się na przechadzki po ogrodzie – mruknął konspiracyjnie do siedzących naprzeciw niego mężczyzn.
Naruto, jak możesz – odchrząknął nerwowo Hatake, patrząc niepewnie na Irukę.
Ależ to prawda! On po prostu lubi trzymać mnie na krótkiej smyczy!
Pan Umino z pewnością dba o to, abyś się nie nadwyrężał zbytnio, prawda?
Ależ oczywiście, panie Hatake – zapewnił Umino.
Od początku podejrzewałem, że wasza dwójka zmówiła się przeciwko mnie – burknął Namikaze. – Tak więc, może skończymy omawiać moją żałosną sytuację i przejdziemy do spraw, które was tu sprowadzają?
Tak oczywiście, rozumiem, że zapoznałeś się z życiorysem pana Uchihy, który przesłałem ci kilka dni temu? – spytał dla pewności adwokat.
Tak i podjąłem decyzję, że pan Uchiha uzyska moje poparcie, dlatego to spotkanie to czysta formalność. Dokumenty dotyczące podjęcia uchwały o mianowaniu nowego prezesa są już przeze mnie podpisane, wraz ze wszystkimi niezbędnymi pełnomocnictwami – stwierdził wprost. – Chciałem jednak osobiście poznać pana Uchihę, dlatego poprosiłem o spotkanie. Mam nadzieje, że nie ma mi pan tego za złe?
Oczywiście, że nie. To zrozumiałe, że chce pan poznać człowieka, który będzie zarządzał korporacją należącą do pańskiej rodziny – odpowiedział zgodnie z prawdą Sasuke. Ciesząc się w duchu, że tak łatwo osiągnął swój cel.

Pół godziny później szatyn obserwował zza firanki odjeżdżającą limuzynę. Dopiero gdy samochód zniknął za bramą posiadłości, zwrócił wzrok na swojego pracodawcę.

Naprawdę uważasz, że to dobry pomysł?
Umino, miej więcej wiary w ludzi – skrzywił się blondyn. – Twoja w tym głowa, aby nasz nowy prezes zbytnio nie namieszał.
Nie przeszkadza ci, że ktoś chce użyć twojej firmy w swojej osobistej vendettcie? – nie potrafił zrozumieć Umino.
Korporacja go potrzebuje – wzruszył niedbale ramionami. – Poza tym, nie zamierzam dopuścić do tego, aby przejął firmę swojego ojca.
Mogłem znaleźć kogoś lepszego – zauważył asystent.
Czyli kogoś z zewnątrz? Nie bądź śmieszny! Uchiha od lat pracował dla Namikaze Group i był niezwykle doceniany, Dlatego jest najlepszym kandydatem – wyjaśnił łagodniej. – Jeżeli mam oddać ją komuś pod opiekę, to tylko temu człowiekowi – zakończył stanowczo.
Zobaczysz, będziesz jeszcze tego żałował – stwierdził wprost przyjaciel.
Nie sądzę – zaprzeczył z całym przekonaniem. – Iruka za długo pracowałeś w wywiadzie. Musisz czasem zaufać innym.
Ty za to ufasz im aż nazbyt.
Jeżeli byłaby to prawda, nie zatrudniałbym byłego szpiega na swojego asystenta, nie uważasz? – rzucił jakby od niechcenia.
Tu mnie masz – westchnął mężczyzna.
Informacja to potęga, mój drogi. To, że nie mogę sam zająć się własną firmą, nie oznacza, że nie chcę mieć nad nią kontroli. Dlatego, to ty, będziesz moimi oczyma i uszami w firmie.
Nie uważasz, że szpiegowanie prezesa swojej firmy jest dość nietypowe? – spytał z przekąsem Iruka.
I kto to mówi? To ty przedstawiłeś mi szczegółowy raport na temat ukrytych celów Uchihy i jego przeszłości – parsknął urażony blondyn.
Na twoje zlecenie! – bronił się.
Skąd miałem wiedzieć, że wygrzebiesz taką bombę!? Szczerze mówiąc, spodziewałem się raczej, że może mieć jakiś romans biurowy, a nie, że sensem jego życia jest zemsta! I to na własnym ojcu?!
Dlatego nie rozumiem czemu podpisałeś te pełnomocnictwa! Powinieneś przedstawić zarządowi prawdziwe cele tego człowieka i znaleźć kogoś innego na to stanowisko.
Uznaj to za moje dziwactwo, ale ja po prostu chcę odwieść Sasuke od kroczenia ścieżką nienawiści. – Mimo że jego oczy były niewidome, można było dostrzec w nich głęboki smutek.
Od kiedy on jest dla ciebie Sasuke? – spytał z przekąsem brunet. – A więc o to w tym chodzi – zauważył domyślnie Iruka.
To nie tak – bronił się bez przekonania.
Czy dobrze wnioskuje, że widziałeś go już wcześniej?
Kilka razy. Ale on nigdy nawet na mnie nie spojrzał – speszył się. – Poza tym ojciec miał w stosunku do niego wysokie oczekiwania i często o nim opowiadał.
Naruto, oddałeś mu swoją firmę, bo się w nim podkochujesz?! – niedowierzanie w głosie asystenta, było aż nadto wyczuwalne.
I co z tego?! – krzyknął zdenerwowany blondyn. – Spójrz na mnie! Siedzę na wózku i prawdopodobnie minie jeszcze wiele miesięcy zanim stanę całkowicie na nogi, do tego mam blizny na twarzy i jestem ślepy! Myślisz, że ktoś taki jak Uchiha zwróci na mnie uwagę? Przecież on nawet mnie nie zauważał w czasach, kiedy byłem całkowicie zdrowy i sprawny! Wiesz ile razy wpadałem do biura ojca, tylko dlatego, aby przez chwilę go zobaczyć?! A on nigdy mnie nie dostrzegł! Mijał mnie na korytarzach jakbym był powietrzem – wyznał z rezygnacją w głosie.
Naruto, nie tędy droga. – Iruka podszedł do swojego pracodawcy i położył mu dłoń na ramieniu w geście wsparcia. – On ci za to nie podziękuje, wręcz przeciwnie. Jeżeli Uchiha dowie się do czego zmierzasz, znienawidzi cię. Jesteś pewien, że tego chcesz? – starał się dotrzeć do chłopaka.
Zaryzykuję – oznajmił z pewnością w głosie. Pewny ton głosu Uzumakiego był dla Iruki sygnałem, że nie przemówi mu do rozsądku.

Iruka pragnął szczerze, aby jego słowa nie okazały się prorocze. Dla dobra swojego pracodawcy, którego polubił, chciał, aby wszystko potoczyło się po myśli mężczyzny. Sam jednak nie był przekonany co do reakcji Uchihy na wtrącanie się w jego osobiste sprawy. Pozostało mu jedynie liczyć na to, że Sasuke nigdy się nie dowie, że padł ofiarą manipulacji. Płynącej z dobrych chęci, ale wciąż manipulacji.





2 komentarze:

  1. No Lena szalejesz kobieto! xD Nastęępne świetnie zapowiadające się opowiadanie! Jejku, jejku... Niewidomy Naruto? Matko tego chyba jeszcze nie czytałam xD Ale chetnie poczytam! Sasuke jak zwykle pewny siebie i zaślepiony zemstą. Podoba mi się ten motyw, właśnie, że na ojcu tejże zemsty szuka. xDD Jestem baaaaardzo ciekawa kolejnych części, więc pisz ładnie kobieto, bo smaczka narobiłaś to teraz nas karm xD.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne części! Buziole, Weny i czasu!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj,
    niedawno tutaj trafiłam, opowiadania bardzo mi się podobają, masz wspaniały styl pisania, ciekawe są same historie... ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie, Naruto jednak wie, że Sasuke chce za pomocą tej firmy pogrążyć firmę własnego ojca.... Iruka pracował w wywiadzie, ciekawe, ciekawe... czekam już z niecierpliwością na następny rozdział....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń