czwartek, 19 grudnia 2013

Gra pozorów - Prolog

Tak mnie dziś coś wzięło i postanowiłam dodać prolog do nowego opowiadania, które będzie dodawane jednocześnie z „Pod osłoną nocy”, które ze względu na to, iż początek jest dość monotonny, żeby nie powiedzieć nudny – sprawia, że wena mi umyka przez palce. W każdym bądź razie dziś króciutko, aczkolwiek mam nadzieje, że choć trochę was zaciekawi ten wstęp do nowej historii. Pozdrawiam i życzę miłego czytania…
Lena


Beta: Tayla (Uwielbiam Cię, dziewczyno!) :*

******************************************************************************************************************


Kościół udekorowano z prostotą i elegancją. Białe lilie, wybrane na tę uroczystość, symbolizować miały czystość i niewinność panny młodej. Pomieszczenie tonęło w kwiatach. Były praktycznie wszędzie - począwszy od drzwi wejściowych, poprzez wszystkie ławy, skończywszy na samym ołtarzu. Gdyby nie ściany świątyni, które mieniły się paletą barw, nie osiągnięto by tak zadowalającego efektu. Jednak, w tym przypadku, całość zapierała dech w piersiach. Gołym okiem widać było, że wydano fortunę na stworzenie takiej, a nie innej, scenerii. Rezultat, niewątpliwie przerósł najśmielsze oczekiwania samego projektanta, tworzącego scenografię, dla tego nadzwyczajnego wydarzenia.
Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik, teraz miała odbyć się ceremonia zaślubin. I, chociaż narzeczonej jeszcze nie było, inni goście zdążyli już wejść w swoje role.
Dumni ojcowie pary młodej, siedząc w pierwszym rzędzie, otwarcie wspierali poruszone do głębi, tak ważnym dla ich dzieci dniem, współmałżonki.
Ubrany we frak pan młody, wyglądał, jakby właśnie zjadł coś kwaśnego. Przy odrobinie wysiłku, można było wziąć jego minę za wyraz zdenerwowania, aczkolwiek nikt chyba nie miał aż tak wybujałej wyobraźni. Obok, poklepujący go po plecach drużba, odziany w czarny garnitur, ozdobiony pojedynczą lilią, wpiętą w butonierkę.
Przejęte swoją funkcją druhny, zachwycały fiołkowymi kreacjami. Sięgające do pół uda sukienki z tafty, spływały miękko, podkreślając zgrabne figury ich właścicielek. Kobiety piękne, mężczyźni przystojni. Obraz idealny z pewnością został w tym przypadku osiągnięty.
Gdy zabrzmiały pierwsze takty marsza weselnego Wagnera, wszyscy zwrócili swoje spojrzenia na idącą główną nawą pannę młodą. Suknia ślubna zaprojektowana przez samego Tadashiego Shoji, wzbudziła zachwyt oraz podziw. Stworzona z delikatnej koronki, opinała niczym druga skóra perfekcyjną figurę dziewczyny. Różowe włosy, uczesane zostały w niezwykle kunsztowny kok, do którego przypięto prześwitujący welon z białego tiulu. Delikatny makijaż, podkreślał jej niezwykłą urodę.
Wydawało się, że każdy uczestnik tego zdarzenia był pod wpływem uroku tej przepięknej istoty, lecz tak nie było. Jeden z mężczyzn, na oko dwudziestoletni, spoglądał na nią z jawną niechęcią. Gdy różowowłosa stanęła obok swojego przyszłego męża, przeniósł on swoje smutne spojrzenie na jej ukochanego. Kamienne oblicze mężczyzny nie wyrażało jednak, żadnych emocji. Wprost emanował chłodem i obojętnością, co było dość nietypowe, dla człowieka w jego sytuacji. Każdy inny na jego miejscu, byłby zachwycony mogąc mieć u swojego boku tak piękną partnerkę. Ale nie on. O dziwo, narzeczona, zdawała się niczego nie zauważać, promieniejąc szczęściem i miłością. Patrząc na nich, nie można było pozbyć się wrażenia, że tylko jedno z nich cieszy się z zawarcia tego związku.
Podczas trwania ceremonii, z chwili na chwilę, coraz więcej obecnych w pomieszczeniu pań, wyciągało chusteczki, aby otrzeć spływające im po policzkach łzy. Kobiety szybko się wzruszały, co było wiadome nie od dziś. Oczywiste było bowiem, że mariaż ten, został zaaranżowany przez rodziny państwa młodych, które w ten sposób zaplanowały połączenie dwóch wpływowych klanów. Cała ta „szopka” aż tryskała obłudą.
Minęło trochę czasu, zanim prowadzący sakrament ksiądz, rozpoczął końcowe formułki, aby zakończyć mszę. Wtedy to, siedzący w trzecim rządzie chłopak, wstał i starając się nie wprowadzać zamieszania, ruszył w kierunku wyjścia z świątyni. Krok po kroku, ze spuszczoną głową i zaciśniętymi w pięści dłońmi, posuwał się do przodu. Niemal każdy, kto zwrócił na niego uwagę, odniósł wrażenie, iż wygląda, jakby znalazł się na skraju załamania. Nie trudno było się domyślić, że darzy stojącą przy ołtarzu pannę młodą uczuciem. Bo, kto normalny pomyślałby, że może chodzić o jej oblubieńca?
Gdy z ust kapłana padły słowa: „Niech przemówi teraz albo zamilknie na wieki“, będący już przy drzwiach blondyn, drgnął. Po raz ostatni zwrócił się w stronę ołtarza, aby napotkać wpatrzone w siebie onyksowe tęczówki, stojącego tuż przy przyszłej żonie, mężczyzny. Żaden z nich nie odwrócił wzroku, mimo tego, że dzieliła ich zbyt wielka odległość, aby mogli cokolwiek wyczytać ze swoich spojrzeń. Ta krótka chwila, wydawała się wiecznością. Ostatnie zerknięcie, będące niemym pożegnaniem kochanków. Pojedyncze łzy, spływające zza zaciśniętych na ułamek sekundy powiek, błękitnookiego. Świadomość niespełnionej miłości, której nie zniszczy upływ czasu, czy rozłąka. A potem odwrócenie głowy, aby odejść i już nigdy więcej nie zobaczyć kochanka.

– Cięcie! – donośny krzyk odbił się echem od ścian kamiennej budowli.


10 komentarzy:

  1. Ohajo, kochana!

    Na początek powiem, że byłam tu już sześć minut po tym, jak opublikowałaś prolog, aczkolwiek nie miałam jak skomentować, bo Urząd Pracy wołał.

    Ale jestem teraz i ... zacznę od tego, że póki co, przez cały styczeń i grudzień do końca, omeg zostać Twoją betą, jeśli chcesz. Tak wiesz, na okres jak najbardziej próbny ;) E-mail znajdziesz na blogu, więc jak coś to pisz.

    Jak na razie czytam pobieżnie i powiem Ci, że nie podoba mi sie już pierwsze zdanie, jakie wyklikałaś: "Kościół udekorowany był z prostotą i elegancją." Dlaczego? Kościół nie może być udekorowany prostotą i elegancją, to zdanie jest niepoprawne! ;p . Mogłaś napisać: Kościół został udekorowany z ujmującą elegancją i prostotą". Lub zamiast słowa "został" mogłabyś użyć słowa "był" . Co jeszcze? Myślę, że powinnaś zastanowić się nad zastosowaniem akapitów, dzięki którym Czytelnik ma pewność, że od danego zdania zaczynasz opisywać coś innego. Zwracam Ci na to uwagę, bo na komórkach czasem enter zlewa sie z poprzednim zdaniem i nie widać, że to nowy "akapit". Stosowne były by myślę, wcięcia.

    O, i widzę poprawiłaś błąd "pod kontem" w swojej wypowiedzi do nas ;))
    Pewnie sa i inne, ale nie moge się teraz zbytnio nad trym rozpisywać.

    Co do opowiadania. Prolog napisany całkiem ciekawym językiem. Przypomniał mi jedno z opowiadań BlueBoy'a.

    Bardzo mi sie podobało i możesz być pewna, ze będę oczekiwała następnego parta z tego opowiadania z niecierpliwością. Chciałam jeszcze powiedzieć, że opisałaś pokrótce ślub mojej kuzynki. Tam tez były białe lilie, i takie tam różne ;))

    Pozdrawiam i za jakąś godzinę zapraszam do siebie na nowy rozdział ;*

    Inata - chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałaś, bym Cię powiadamiała, więc proszę ;) u mnie kolejny rozdział ;*

      Usuń
    2. Kurczę, nie miałam czasu wcześniej powiadomić o kolejnej części Opiekuna.

      Przepraszam, bo już dawno opublikowałam, a teraz dopiero ‘mówię‘ :)

      Pozdrawiam!!

      Usuń
  2. Uhhh! Kurde, mogłam wcześniej skomentować ;-; Teraz Inata mnie uprzedziła, no i z betowania dupa.

    Ja w każdym razie nie lubię zwracać uwag w komentarzach, co najwyżej podczas prywatnej rozmowy. Już taka jestem, że staram się być w necie jak najmilsza, więc nawet błędów wymieniać nie będę. Ewentualnie mogę powiedzieć, że to, o czym wspomniała Inata, również rzuciło mi się w oczy. Jeśli chciałabyś jednak mnie sprawdzić, to możesz napisać na Google+, czy skontaktować się przez maila (megumi7294@gmail.com) lub GG. Jakieś tam doświadczenie mam (parę opowiadań betuję), ale zapewne Inata będzie lepsza, ponieważ jest starsza i (raczej) więcej wie na te wszystkie tematy :).

    Co do prologu - całkiem interesujący, a nawet bardzo xD. Fajny opis, kościółek też spoko, tylko... Sakura. Uhh, a na jej miejscu miał być Naruto! I opisy ich uczuć, oni byli kochankami, czy tak tylko napisane jest? Końcówka świetna. Megaśnie mnie zastanawia, co będzie dalej z tym wszystkim, bo to cięcie na końcu... ciekawe ;3.

    Więcej rozpisać się nie mogę, bo to dopiero prolog, ale przy następnej części komentarz na pewno będzie dłuższy c:

    Pozdrawiam i życzę dużo weny, pisz jak najszybciej kolejne rozdziały!
    Megu

    P.S. Co do Twojego komenta... Bwahahahha xD. Nigdy nie myślałam o Naruto x Kon... Ale kiedyś czytałam Ichigo x Kon (w postaci Ichigo), i to takie dziwne było, bo dwóch Kurosakich, i w dodatku Kon seme... No nic, nieważne :3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy współpracować, lub na zmianę betowac, jeśli Lena się zdecyduje ;)

      Usuń
  3. Fajny pomysł :). O ile dobrze zrozumiałam to ma być scena z filmu? Gejowskiego filmu? Hoho... Szkoda tylko, że tak krótkooooo... No i główni aktorzy, oni tylko na ekranie wolą chłopców, czy może poza kadrem też^^". Zaciekawiłaś mnie i chcę wiedzieć więcej. Jak Sasek by miał się cieszyć na ślub z tą różową landryną? Przecie to prawie jak stryczek XD. Ta historia ma potencjał :). Pozdrawiam i weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy wszędzie błędy... Jak to nie fik o filmie to sama go stworzę XD. Tak, przyznaję się, zdarzają mi się nadinterpretacje :D

      Usuń
  4. Witam!
    Będzie krótko, bo ciasta wzywają, ale muszę napisać, że bardzo mi się podoba :-) fragment jest króciutki, a jednak wystarczający, by móc się porządnie wciągnąć. Najpiękniejsza jest tu oryginalność, czyli coś, co cenię sobie bardzo, bardzo mocno. Pisz szybciutko, bo już się doczekać nie mogę ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane. Bardzo dziękuję za dołączenie swojego bloga do Lapidarium Narutowskiego. Pozdrawiam i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej dzisiaj coś mnie tknęło, wchodzę na Twojego bloga i czytam. Raz, drugi, trzeci... I cały czas coś mi nie pasuje... :/ Zastanawiam się co, do cholery? Kukam na komcie no i wszystko jasne! Matko nie skomentowałam! Rany, ale wtopa... :( Ale spoko, już nadrabiam zaległości :)
    Pierwsze zdania mówią wyraźnie - ślub. Wow! Ale jak przeczytałąm dalej to prawie umarłam... Różowe włosy, idealna figura? Sakura?!?! Oż cholera, no nie!!! Sasuke ty idioto, olej ją, kuźwa! No ale iskierka nadziei rozbłysła, gdy doczytałąm, że w ławce siedzi Naruto ;) Myślę sobie, że może to jakaś prowokacja? W sensie, że są razem ale Sasuke musi się hajnąć bo cośtam i Uzumaki o tym wie. Sam tytuł fika "Gra pozorów" pomógł mi w takim myśleniu. No ale w życiu bym się nie spodziewała, że to jeszcze inaczej jest! Matko, brawa Ci się należą za emocje, które we mnie wzbudziłaś ;D
    Po pierwsze, podoba mi się pomysł. Opis ślubu tak namieszał mi w głowie, że nawet ostatnie zdanie nie rozjaśniło mi sytuacji. Bo teraz nie wiem, czy to było ukartowane? Czy Naruto wiedział, że to lipa, czy może on sam prawie padł na zawał słysząc: "Cięcię!" Rany julek, tyle pytań, mnóstwo domysłów...
    Więc szybciutko siadaj do klawiatury i stukaj kolejny rozdział bo ta niepewność jaką nam zaserwowałaś aż prosi się o kilka słów wyjaśnień!
    Pozdrawiam serdecznie, życzę mnóstwa Wena i z racji, że dziś Sylwester to chciałam życzyć Ci wszystkiego naj w nadchodzącym roku! Zwłaszcza mnóstwo SasuNaru do czytania i równie wiele pomysłów, chęci i czasu do pisania własnych fików :8
    Pozdrawiam raz jeszcze i do miłego :)

    OdpowiedzUsuń